Relacja: SZLAKIEM PODLASKICH MIAST I POLIGRAFII

..czyli młodzież podbija Białystok i drukarnię!
Ostatni już wyjazd młodych i pełnych zapału do twórczej pracy umysłów to swoista finalizacja projektu tłuszczańskiego Stowarzyszenia Kastor ,,Integracja przez media” współfinansowanego przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego.

Tym razem młodzież, zaciekawiona dogłębnym poznaniem miejsca związanego bezpośrednio z drukowaniem naszej gminnej gazety „Stacja Tłuszcz”, postanowiła udać się pod opieką koordynatorów projektu do odległego o około 150 kilometrów miasta Białystok.
Wszystko zaczęło się oczywiście w Tłuszczu, gdzie pod osłoną nocy (ok. 7.30 rano) poszukiwacze przygód, napełnieni niesamowitymi emocjami wyruszyli w nieznany, obficie obsypany śniegiem świat. Choć warunki atmosferyczne nie były sprzyjające, uczestnicy dzielnie pokonali prawie 2,5 godzinną, emocjonującą podróż.

Kiedy przekroczyliśmy granice Białegostoku, do naszego teamu dołączył pan Adam Szepiel – renomowany przewodnik turystyczny woj. podlaskiego, a także Twierdzy Osowiec i Biebrzańskiego Parku Narodowego. Początkowo grupa nie zadawała żadnych pytań, jednak po krótkim czasie nawiązała się przyjazna nić porozumienia. Obdarzony niezwykłą charyzmą przewodnik rozbudził nasze umysły ciekawymi opowieściami o wielokulturowym mieście, pełnym zabytkowych chrześcijańskich kościołów i prawosławnych cerkwi. Zwiedzanie Białegostoku zostawiliśmy jednak sobie na deser. Najpierw biały bus z tłuszczańską ekipą skręcił lekko na wschód, zmierzając do miasteczka otoczonego gęstą Puszczą Knyszyńską – Supraśla. Jego początki sięgają już XVI wieku, kiedy to według historyków powstał tam ośrodek kultu, gdzie mieszkańcy gromadnie czcili siły ziemskie i kosmiczne. Legenda głosi, że mnisi po kilkudniowych modłach puścili z nurtem rzeki Supraśl drewniany krzyż ze szczątkami świętych, prosząc Boga, aby zatrzymał się on w miejscu, które będzie najlepiej nadawało się na klasztor. Dziś, po wielu przejściach (konfiskaty pruskie, I i II Wojna Światowa) nie wszystkie części monasteru zachowały się nienaruszone. Mieliśmy okazję zwiedzić cały kompleks budynków, zaczynając od niebanalnego Muzeum Ikon, gdzie nasze myśli błądziły po religijnych bezkresach. Na wielobarwnych obrazach znajdowała się głównie Boża Rodzina i święci. Zachęceni obejrzeliśmy z ciekawością odbudowaną w 1985 roku cerkiew Zwiastowania NMP, część budynków klasztornych, a także cerkiew św. Jana Teologa. Nie omieszkaliśmy zwiedzić jeszcze Domów Tkaczy, powstałych w połowie XIX wieku małych manufaktur, których budowę zainicjował Wilhelm Fryderyk Zachert.

Po tak obfitej supraskiej dawce przygód, rozemocjonowani uczestnicy udali się do Białegostoku, gdzie z przyjemnością gościliśmy w miejscowej jadłodajni, tak by w pełni sił móc podziwiać piękno podlaskiego miasta. Dodajmy, że zostało ono niedawno przyjęte do międzynarodowego projektu Sieci Zdrowych Miast, prowadzonego przez WHO (Światową Organizację Zdrowia). Dokładnie zwiedziliśmy wielki rynek, kształtem przypominający trójkąt i wyniosłe, niesamowite kościoły. ,,Przepiękne dzieła sztuki i ludzkich rąk” – pada w busie. Żegnamy Białystok z wypiekami na twarzach! (bynajmniej nie tylko od zimna :) Ale stop – to jeszcze nie koniec podróży! Kierowca zatrzymuje się nagle przed drukarnią w Ignatkach. To prawdziwy cel naszej wycieczki! Wchodzimy do ogromnego budynku, pełnego dziwnego zapachu. Tam czeka już na ekspedycję z Tłuszcza kolejny przewodnik – tym razem dyrektor produkcji Piotr Sochański. Opowiada o naświetlaniu, komputerach i przeróżnych urządzeniach, na pozór codziennego użytku. Dowiadujemy się, że do produkcji gazety potrzebne są tylko cztery podstawowe kolory! Kiedy po raz pierwszy widzimy ogromną, dwunastometrową maszynę, potrafiącą wyprodukować ponad 70 tysięcy egzemplarzy na godzinę, nie wierzymy własnym oczom! Proces drukowania odbywa się szybko i niezawodnie. Pracownicy sprawdzają, czy pigmenty są odpowiednie i często je porównują. Cała procedura robi na nas wielkie wrażenie
– Normalnie jak w Galileo! – ktoś trafnie podsumowuje.

Tak kończy się jednodniowy, wspaniały wyjazd. Około 20.30 jesteśmy już w Tłuszczu, pełni niezapomnianych wrażeń i emocji. Teraz wiemy, jak naprawdę powstaje gazeta i mamy pełną satysfakcję, że w tym procesie mogliśmy uczestniczyć. Podsumowując – Mount Everest podróży został osiągnięty!

Natalia Oleksiak