Piłka w grze przez całą dobę
18 Aug
W piątek, 1 lipca, pomimo niesprzyjającej aury, odbył się charytatywny dwudziestoczterogodzinny mecz piłki nożnej. Deszcz i zimno nie odstraszyły piłkarzy. Ważny był szczytny w cel, który im przyświecał – wsparcie Domu Dziecka w Równem, dla którego ostatecznie udało się zebrać 490 złotych.
Drużyny występujące w meczu liczyły po sześć osób. Gracze nie musieli oczywiście spędzić na boisku przy ulicy Polnej w Tłuszczu całej doby. Zawodnicy zmieniali się, ci zmęczeni byli zastępowani przez kolejnych chętnych. Każdy mógł wejść na murawę – wystarczyło mieć strój sportowy i zgłosić się przy linii bocznej boiska.
Piątek, godz. 17.50 – rozpoczęcie meczu
Impreza zaczyna się nieco wcześniej niż było to planowane. Pada deszcz, kilku kibiców obserwuje grających. Mecz powoli się rozkręca, padają pierwsze bramki.
Piątek, godz. 22.00
Piłka nie opuściła boiska od czterech godzin. Przemek strzela bramkę, po czym schodzi z murawy. – Pogoda nie przeszkadza mi w graniu. To świetna sprawa taki mecz, zwłaszcza, że gramy dla dzieci z domu dziecka. Biega tu sporo dzieciaków, ale to też jest fajne, że angażują się nawet najmłodsi – opowiada.
Sobota, godz. 1.00
Na ławce rezerwowych siadają dwie dziewczyny. Kilka minut wcześniej ich gra była nagradzana przez kibiców ogromnymi oklaskami. – My gramy na Bobrach od dłuższego czasu – mówi Ewelina – i chciałyśmy też dzisiaj przyjść. Dlaczego o tej porze? Bo teraz jest najspokojniej i możemy spokojnie pograć. To świetny pomysł zorganizowanie takiego meczu.
Sobota, godz. 4.00
Przed organizatorami staje problem – może zabraknąć chętnych do grania o tej porze. Niedostatki w drużynie uzupełniają organizatorzy, grając bez przerwy przez kilka godzin.
Sobota, godz. 12.00
Przed stadionem staje autobus do pobierania krwi. Prawie od razu formuje się przed nim kolejka chętnych. Dziś tylko czterdziestu mieszkańców Tłuszcza będzie mogło oddać krew. Rozmawiamy z kierowniczką mobilnego centrum krwiodawstwa: – Osoby, które dziś oddadzą krew, na pewno pomogą naszemu centrum. Popieram tego typu akcje oddawania krwi. Może nie wśród grających – oddanie pół litra krwi jest naprawdę wyczerpujące, ale zapraszam każdego kibica – mówi.
Sobota, godz. 13.00
Z boiska schodzą Dariusz Dziekanowski i Tomasz Sokołowski, byłe gwiazdy reprezentacji Polski. Na pytanie jak się grało z amatorami odpowiada Dariusz Dziekanowski: – Grało mi się dobrze. Niektórzy chłopcy, których widziałem przy piłce, mieli po 10-11 lat i jeśli będą solidnie trenować, to może zobaczymy ich kiedyś w reprezentacji Polski. Fajnie jest spotkać się na „orliku”. Po to są one budowane, żeby zarówno dzieci, jak i starsi, korzystali z nich – podsumowuje. – Fajna inicjatywa. Można zebrać fundusze dla domu dziecka – dodaje Tomasz Sokołowski. Na pytanie o ocenia umiejętności grających mówi: – Było duże zróżnicowanie wiekowe, od młodzieży do osób dorosłych. Najważniejsze było, żeby sobie pograć, a umiejętności schodziły na dalszy plan. Piłka zawsze przyciąga i jednoczy. Nie ważne w jakim wieku, każdy za piłką lubi poganiać.
Sobota, godz. 18.00 – koniec meczu
Od dwudziestu czterech godzin piłka nie opuściła boiska. Gracze schodzą z murawy. Pytamy o opinię prezesa Stowarzyszenia „Twórcy Jutra” Artura Dzięcioła. – Efekty imprezy przerosły nasze oczekiwania. Na początku było ciężko z zebraniem chętnych, później przychodzili nawet ludzie z ulicy, żeby z nami pograć. Wrzucali pieniądze do puszek, więc wydaje mi się, że dzieci z Równego też będą zadowolone. To dla nich gramy, a nie dla wyniku.
- Monika Kur, Arkadiusz Przybysz